Spotkałem sie z Nią w poniedziałek.
Pojechałem po Nią pod prace, kończyła o 22 wczećniej zaproponowałem smsem spacer.
Poszliśmy do małego parku, było cicho i spokojnie, tylko zmrożony śnieg skrzypiał pod naszymi stopami.
Porozmawialiśmy o codzienności.
Nie chciałem rozmawiać o problemach emocjonalnych, chciałem aby poczuła spokój, cisze i ciepło które podobno odemnie promieniuje...
Nagle zwróciła się ku mnie i z całej siły przytuliła... Nic nie powiedziałem, staliśmy tak długo, w oddali było słychać odgłosy nocy...
Po długiej chwili, spytała - Wracamy już, troche zmarzłam.
We wtorek również poszliśmy na spacer w to samo miejsce po pracy... Rozmowy o codzienności. Cisza mrożnego wieczoru.
Wracamy do auta.
- Mogę się jeszcze poprzytulać - spytała.
- Przytulaj sie - odparłem...
I znowu staliśmy wtuleni w siebie... jeszcze dłużej. Mocno przywarła do mojej piersi...
- Wszystko pomału sie ułoży, wiesz - szepąłem do jej ucha...
- Było mi chłodno, ale teraz jest juz cieplutko... zabierz mnie do domku.
Dodaj komentarz