Przygnąbiony....
Komentarze: 3
Wczoraj wieczorem poczułem straszne przygnębienie…
Chyba za długo siedzę w domu. Miałem iść z kuzynką na piwko, ale niestety nie wyszło. Musiała jechać do szpitala, bo z jaj ciotką coś nie tak…
Więc zastałem w „śledzika” w domu sam…
To chyba było powodem mojego doła. Więc nalałem sobie lampkę winka… Siedziałem prawie do 2 w nocy. Pogadałem ze starą kumpelką. Która próbowała podnieść moje morale niestety bezskutecznie.
Dziś niestety dół pozostał, ale jest już lepiej. Byłem u kumpeli na kawce. I spotkała mnie miła niespodzianka. U niej na chacie było sporo osób, więc gadka szmatka i dwie godzinki minęły całkiem spoko. I humorek mi się poprawił…
Byłem również w kościółku posypać głowę popiołem… „Z prochu powstałeś w proch się obrócisz”.
Odwiedziła mnie również moja „prześladowczymi” heh na szczęście z koleżanką. Wypiły po kawce (to już dziś druga, jak ja pójdę spać) pogadaliśmy i poszły w swoją stronę…
Ale dół jeszcze jest L(((( ,oby się nie powiększał…
Dodaj komentarz